Wydaliśmy tomik "O Grudę Bursztynu"

10. edycja konkursu „O Grudę Bursztynu” już za nami. Poznajmy zwycięzców jednego z największych konkursów satyrycznych w kraju.

Organizatorami tegorocznej edycji konkursu były stowarzyszenie In gremio oraz Centrum Kultury w Gdyni.
Laureaci 10. edycji ogólnopolskiego konkursu „O Grudę Bursztynu” i ich zwycięskie utwory. Zapraszamy do lektury.
I Miejsce Grzegorz Raputa z Krakowa, godło: Molloy
BIOGRAFOCHY
„Guten Tag, meine Schweine!” –
mówił tak Heinrich Heine,
kiedy wiersze co lepsze
rzucał przed wieprze.
Chłonąc sonety Franciszka Petrarki,
toną w domysłach bibliotekarki,
czy prawdą jest jakoby miał-że
on jednak spocząć na Laurze.
Jak mówi pamiętnik Casanovy –
co noc sto dwie odwiedzał alkowy,
gdyż każda z dam tak była zajęta,
że przeganiała tego natręta.
Gdy dama błagała de Sade’a:
„Niech markiz ból mi zada!
Niech dręczy i miażdży mnie!” –
Z rozkoszą jej mówił: „Nie…”.
Słynne „Próby” de Montaigne’a
są pisane od niechcenia
i bez dokręcania śruby.
Przez to są najwyższej próby.
Swe wierze imć Jan z Czarnolasu
pisywał dla zabicia czasu,
mówiąc: „Dziś, jak nie zapomnę,
skrobnę ze dwa wiekopomne”.
„Niech się skupię,
mój biskupie” –
słyszał zwykle ksiądz Krasicki,
gdy był nazbyt poetycki.
Pytał Mickiewicz: „Jakże cii idzie,
drogi Cyprianie Kamilu Norwidzie?” –
Jakaż być mogła odpowiedź Norwida?
„Stara bida”.
Wieszcz Juliusz Słowacki
paryskie przechadzki
przez buduary, bawialnie, salonu
kończył zwykle zadżumiony.
Szacowano, że styl Dickensa
niewart jest złamanego pensa.
Rwał więc zarost z głowy i baków,
by styl był wart choć funta kłaków.
Królowa śniegu szalenie
kochała się w Andersenie –
płonęła od uszu do ud,
lecz Hans był zimny jak lód.
Mistrz Julian Tuwim
pił w tempie żółwim,
bo na hasło: „No to cyk!”
cykl sonetów pisał w mig.
Mistrz Leopold Staff
miał opodal staw
i w tym stawie
puszczał pawie.
Oskarżano Alberta Camusa,
że pisanie po prostu mu zwisa.
On zaś na to: „Jakże chłopcy?!
A „Upadek”, „Dżuma”, „Obcy”?!”
(Dobra – mówili – „Dżuma”,
ale czy ktoś to kuma?)
„Ja cię kocham, a ty pisz!” –
słyszał zewsząd Herr Max Frisch
od wszystkich tych cór, których
bezsenność ceni Zurych.
Pochłania się jednym haustem
pisane inkaustem
postkolumbijskie eposy
Mario Vargasa LLosy.
„Señor Borges! przypadek naglący!
W bibliotece złodziej!” – krzyczał służący.
Na to Borges po chwili zapyta:
„A co też szanowny złodziej czyta?”
„Mam bóle
w Stamule.
Rym jak broń składam”.
I westchnął wieszcz Adam.
 
II miejsce Katarzyna Willmann, Berlin, godło: Firma portretowa
Strażak – malkontent z Chełmży
przeklina gdy mu na hełm mży.
Ale kiedy jest upał
to też by przeklinał i tupał
i także pogodę tę lży.
Raz entomolog na gdańskiej Starówce
umieścił mrówkę w sokowirówce,
bo przyszło mu do głowy,
że szmal za kwas mrówkowy
wyciśnie w żywej gotówce.
Raz miasta Mątwy rezydent
miał wprost makabryczny incydent.
Kiedy wyprowadzał pieska
spadła nań klątwa papieska.
Stąd w Mątwach do klątw pociąg i pęd.
Baba z Makowa siała makabryczny aż się z tej baby
aż się z tej baby zrobił wrak.
Biznesmen co to pole miał
rzekł: już kto inny będzie siał,
o babie rzekł z angielska „fuck”.
Oryginalność striptiserki z Gryfic
to niby prawda, niby pic.
Z pozoru z innymi pospołu
rozbiera się do rosołu.
W istocie – do zupy „nic”.
Zawzięty piroman z Dallas
powiedział raz sobie: spal las.
Ale oszczędził wszystkie drzewa
gdy odkrył, że w lesie tym śpiewa
słowik jak Maria Callas.
Wielodzietny Frank z Frankfurtu
co wytryski miał z jogurtu
i opisał je w powieści,
choć to się w głowie nie mieści
dostał nagrodę Goncourtów.
Pewna synowa z Brukseli
wtedy się tylko weseli,
gdy jej teściowa z Kutna
taka wydaje się smutna,
jakby się miała zastrzelić
Raz okulista z miasta Opoczno
zamiast pacjentki swej gałkę oczną
zbadać pod zeza i zaćmy katem
rzekł, jej urodą tknięty jak prądem:
proszę mi podać nogę zakroczną
Pewna niania z Mszany Dolnej
niańczy pomiot myszy polnej.
O te myszki jeszcze ślepe
nie dba, bije je itp.
Nianie do wszystkiego są zdolne.
Klan genetyków z Polkowic
nalegał, by Sebastian Klonowic
poddał się klonowaniu ad hoc
a wtedy oni za rok
sklonują Reja z Nagłowic.
Baskowi z Bilbao
co tylko dba o
potrzeby niskie
futbol i miskę
Euro się udao.
Raz zdolna zdunka – Dunka z Pucka
skleciła piec dla ciecia – Lucka
Lucek – cieć pod piecem kucał,
lecz opału doń nie wrzucał.
nie grzał się i zmarł na płucka.
Właściciel jeża z Głogowie
poczuł na plecach swych mrowie,
gdy przerażony jeż jego
tak doń przemówił: kolego,
włos się człowieczy na głowie.
Dziwka Waldka z Valladolid
Waldku, rzekła, wsiadłszy w bolid
wieść niesie, ze po francusku
umiesz się kochać w tym wózku.
Wal, Waldi, fakt to, czy mit?
Przewrócił się karzeł z Sobótki
Nawet jak na karła malutki
i pyta dorosłych, młodzieży
czy on tak leżąc leży
jak długi, czy jak krótki.
Motolotnik z Chodzieży
bardzo wysoko mierzył.
Chciał lecieć z Łodzi do Zgierza
tam gdzie się muchą z wiersza Brzechwy zderzył.
Pewna fontanna ze Stawiska
nie wodą, ale zdrowiem tryska.
Opinia od fontann doktora
jest taka: fontanna jest chora,
na nią już przyszła kryska.
Raz pewien snob z Pobiedzi
nad swym genealogicznym drzewem się biedził.
Gdy zmógł już wszystkie wrogie moce
wypadł spod ogona sroce
która na nim siedzi.
Zawzięty kawaler w Studzience
przysięgał przed lustrem w łazience
że jego starania o żonę
już prawie sukcesem zwieńczone
spalą na panience.
Że człowiek się myli, kardiolog w Świętnie
powtarzał pacjentom swym bardzo chętnie
bo nigdy nie wiedział ów kardiolog
co słyszał – epilog czy prolog
i co miał sądzić o tętnie.
Pewien złodziej w Lanckoronie
kradnie kozy, kradnie konie,
drób, robactwo, co popadnie
złodziej w Lanckoronie kradnie.
czemu krów nie kradnie? Bo nie.
III miejsce Zofia Nowacka-Wilczek z Lublina, godło: Limerum Veto
Ulądowiony wilk morski z Rumi
nocami w pubie wciąż spija rum i
dopiero po tym
wszystkie tęsknoty
giną i morze juz w Rumi szumi.
&&&&&&&
Raz przeczesał okolicę pod Krynicą
pewien amant w cnej pogoni za dziewicą.
-Panie-rzekł starzec-przed wojną
było tu od nich aż rojno!
Wsie dziś w portkach, to czort wi, co pod spódnico!
&&&&&&&
Raz majtkowi Luckowi spod Pucka
gdzieś z kajuty zginęła onucka.
Choć niby zwyczajna szmatka
w wojsku onucka jak matka.
Kondolencje rok słano do Lucka.
&&&&&&&
Przed inseminacją krów w gminie Krokowa
gosposia pomogła wszystko przygotować.
-A tu panie macie
wiesacek na gacie-
nie kryjąc zmieszania, rzekła baba owa.
&&&&&&&
Ponoć pewien polityk spod Tucholi
retoryczne sprawności ciągle szkoli-
w tongue twister’ach, grze słów…
Wścibscy szepczą, że znów
z pewną Jolą językiem też swawoli.
&&&&&&&
Narzekał ciągle wdowiec z miasta Pakość:
-Nie sposób co dzień żyć bez baby, psiakość!
Lecz gdy w sen, jak kochanka,
weszła mu pewna posłanka,
rzekł, że nie ilość ważna jest, lecz jakość.
&&&&&&&
Podobno kiedyś Danka ze Zgierza
przez nieuwagę siadła na jeża.
I teraz Dana
perforowana,
przecieków boi się, jak się zwierza.
&&&&&&&
Spłodził z gosposią z parafii w Żdżannem
proboszcz trzy fraszki w czasie porannem.
Uznawszy ich wspólne fraszki
za owoc grzesznej igraszki,
księdzu kazano zrzucić sutannę.
&&&&&&&
W ogłoszeniu randkowicz ze Spały
dodał też, że interes ma mały,
więc zdziwił się, gdy
panienki aż trzy
swe oferty raz dwa wycofały.
&&&&&&&
Rzekł do ciężarnej mąż z Koryntu:
-Słuchaj mój skarbie, ma mi syn tu
być, gdyż wiem już z lektury,
czym są Koryntu Córy
i żadnej takiej nie chciałbym tu!
&&&&&&&
Łasy na baby ranczer z Kentucky
raz swą sąsiadkę zaciągnął w krzaky.
Jej man dostał czkawky
i waląc z pukawky
-Ty, ty – czkał – dra-niu ta-ky o-wa-ky!
&&&&&&&
Pewną panią gdzieś w Alzacji
prześladował ciągle kac i
dziwiła się pani:
-Nie mieszkam w Szampanii!
Kac w Alzacji?! Z jakiej racji?
&&&&&&&
Początkujący narciarz na Flachau
raz ponoć bardzo jazdą się zmachał,
lecz kiedy nocą frau
szepnęła mu, że mał-
o, to się nawet gość nie zawahał.
&&&&&&&
Wrzasnęłą piękna gejsza spod Honsiu
na gościa, kiedy wybiegł był on sió-
dmy raz z jej zwiewnych lóż,
nim zdradził biedak już,
że z podniecenia biega on wciąż siu.
&&&&&&&
Wysłał raz jeden więzień na Cyprze
swojej kochance podobno gryps, że
wnet wyjdzie, pisząc Klarysie:
-Presto rozdziewajże mi się!
W la casa wracam! Już w okno łypże!
&&&&&&&
Kleryk Eryk z rejonu Ameryk
pragnął kiedyś napisać limeryk.
Wściekł się, gdy mu
wciąż brakło rymu-
tak z kleryka zrobił się histeryk
&&&&&&&
Raz menedżer Cecylii z Sycylii
wziął na zdjęcia Cecylię na Nil i
byłoby spoko,
gdyby nie kroko-
dyl, co się mizdrzyć jął do Cecylii.
&&&&&&&
Pewien rześki staruszek gdzieś z Peru
pił galony najsłodszych likierów.
Szeptały plotki,
iż był słodki,
że lizano go zamiast deseru.
&&&&&&&
Oznajmiła pewna dama z Dalmacji,
że po zgonie chce się poddać kremacji.
Ktoś na to: – Boże drogi,
grzech palić taaakie nogi!
Więc nie mogła tu nie przyznać mu racji.
&&&&&&&
Doświadczony traper z centrum Alaski
ma przy sobie zawsze porno obrazki.
Żeby go grizzly
tam nie pogryźli,
pokazuje im spryciarz gołe laski.
&&&&&&&
Ponoć facet raz gdzieś w Saragossie,
wciąż narzekał, że ciągle głód go ssie.
A że na głód
zażywał miód,
nie mógł biedak opędzić od os się.
ZMIANA UPODOBAŃ
By z asa nie stać się blotką,
serwuje prawdę tylko na słodko.
Z DESPERACJI
Tak często bywa, że aż nie wiemy,
czy nie lepiej by było,
gdyby Sejm był Niemy.
CELEBRYCI, CELEBRYCI…
Zbyt uroczyste to słowa,
gdyż często w nich nie ma czego celebrować.
OCENA MERYTORYCZNA
Skrócili czas emeryta in spe,
a to nie cacy – to bardzo be!
UZASADNIENIE
Przyłapany w łożu nie swojej kobiety,
rzekł, że to jedynie jest suplement diety.
USTOSUNKOWANY
Oprócz własnej Hanki
ma cztery kochanki!
TWÓRCY FRYWOLNI
Gdy tylko wiosnę poczują-
trel ptaszków, konwalie, bez i
muśnięcia słońca, natychmiast
ściągają majtki poezji.
W Jury tegorocznej edycji konkursu zasiedli:
Krzysztof Skiba
Wojciech Stronias
Katarzyna Gradowska
Nagrody:
Laureat Głównej Nagrody otrzymał statuetkę  „Gruda Bursztynu” oraz 1500 złotych.
II m-ce – nagroda 700 zł
III m-ce – nagroda 500 zł